czwartek, 8 sierpnia 2013



Kopiemy opale ?





Górnictwo jest stare jak świat. Wydobywamy nudne sprawy jak rudy metali, węgiel, siarkę czy uran. Są też ciekawsze opcje jak srebro czy cenne od zawsze złoto. Nad to wszystko mamy kamienie szlachetne a pogoń za nimi zawsze budziła wiele emocji.
Jednak kopalnia kojarzy się nierozłącznie z wielkim przedsiębiorstwem, ciężkim sprzętem, olbrzymią skalą i umorusanymi górnikami z lampkami na żółtych kaskach. Nic w tym przygody, nie rodzą się tam opowieści przekazywane dalej i kiełkujące w chęć pogoni za błyszczącym skarbem.
Gdzie się podziały marzenia o nagłym bogactwie ? Gdzie są kilofy ryjące drogę do setek tysięcy dolarów na końcu ciemnego tunelu wiele metrów pod ziemią ? Czy są jeszcze historie o ludziach biorących kredyt na szpadel aby skończyć na niekończącym się relaksie przy basenie własnej willi w cieniu importowanej na zamówienie palmy ?
No więc tak, są jeszcze takie miejsca gdzie to wszystko trwa, żyje i ma się dobrze. Jeszcze na turystach zarabia.



Klimat niczym z filmów o gorączce złota możemy poczuć wybierając się w rejony Australii obfitujące w opale. Jednym z takich sławnych miejsc jest wioska Lighting Ridge. Jej nazwa wzięła się czystego science fiction – bo w roku 1900 którymś niejaki biedny pastuch miał zostać zabity od uderzenia pioruna. Mogło by się to zgadzać gdyby nie dalsza część legendy mówiąca o równoczesnej śmierci  600 wypasanych przez pechowca owiec i… psa.
Wioskę jednak założono nie z tego powodu. Okolica okazała się być obfitym złożem jednych z ciekawszych kamieni szlachetnych – czarnych opali
Są to kamienie niezwykłej urody, błyszcząc wieloma kolorami uwodzą mieniąc się za każdym razem inaczej. Nazwano je czarnymi chodź tak po prawdzie wylosować tu można więcej barw od białej przez zieloną, niebieską ( typowy kolor opali )po czerwoną – najrzadszą i podpowiadać nie trzeba – najcenniejszą.



Technika wydobycia nie jest wyrafinowana, a przepis prosty. Ot ryjemy szyb około 8m głęboki, docieramy do miejsca gdzie jedna warstwa piaskowco- podobnej białej skały od drugiej oddzielona jest cienką pomarańczową - to jest nasz sufit i przewodnik. To bezpośrednio pod nią nie więcej niż 30cm szukać będziemy naszej fortuny. Następnie w zależności od technologii, czasu i ochoty ryjemy duży i wygodny korytarz ciężkim sprzętem lub ze świeczką w zębach pełzając na kolanach wygrzebujemy małym kilofem ciasną dziurę wiadrem po wiadrze wynosząc to cośmy obskrobali.
Pomijając kilka wielkich kopalni odkrywkowych ( w której to odkryto jeden z najsławniejszych opali Halley’s Comet ) tym sposobem wydobywa się te kamienie szlachetne od początku XX wieku.
Dziś mimo iż to miejsce mocno dokarmiają turyści to jego dusza wciąż jest te 8m pod ziemią. Nie brak górników mających już swoje lata których ciężar nie pozwala na dalsze wydobywanie skarbów, lecz za to z pasją potrafią opowiadać o swych przygodach i podziemnych ( a nie tylko zresztą) wojażach. Co jakiś czas oferując nam własnym kilofem wydobyte opale, które to sprzedają z bólem serca acz podobno po najlepszych cenach !





Miejsce ma niebywały klimat, całość podzielona na małe działki, obsypana starym pordzewiałym sprzętem i usiana dziurami. Wszędzie w jakim kierunku by nie spojrzeć widać białe sterty przesianego piachu i kamieni oraz ziejące ciemnością studnie kopalni. Czas jakby się zatrzymał i tylko rdza na starych sprzętach potwierdza że to wszystko trawa tu już 100lat. Wierzcie lub nie ale wymiar sprawiedliwości jest taki sam jak za czasów gdy tej rdzy jeszcze nie było. Policja jest nie potrzebna, są szyby kopalni Do wielu nikt już nie zagląda. Gdyby zdarzyło się komuś coś ukraść musi bardzo uważać. Bo przecież łatwo jest potknąć się o zardzewiały szpadel, poślizgnąć się na żwirze i uderzając w sito, zupełnie przypadkiem, spaść te 8m w dół – prawda ?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Don't miss it!